Rywalizują w FIFĘ, korzystają z dobrodziejstw popularnego portalu z grami kurnik.pl, próbują swych sił w kalambury, wspominają dawne sukcesy. Jak kluby PKO Ekstraklasy wypełniają w mediach społecznościowych pustkę spowodowaną pandemią?
Co robić w czasie epidemii?
Zapowiedziowe grafiki, coraz efektowniejsze animacje celebrujące zdobyte bramki, wizualizacja składów, nagrania z szatni po wygranych meczach. To codzienność klubowych kanałów w mediach społecznościowych podczas sezonu. Ta codzienność została zaburzona przerwą w rozgrywkach. Redaktorzy mediów ekstraklasowych ekip nie siedzą jednak z założonymi rękami, a starają się dać swoim kibicom choć namiastkę normalności. Drogi są dwie – albo sentymentalne odniesienia do zdarzeń z przeszłości, albo szukanie „emocji zastępczych” w rywalizacjach na innych polach. W czym klubowi markeringowcy zresztą nieraz sobie pomagają. Bywa, że nawet… międzynarodowo.
Esport idealny na kwarantannę
Legia Warszawa zorganizowała dwumecz w popularną grę FIFA 20 ze Sportingiem Lizbona. „Wojskowych” reprezentował ich esportowiec, Miłosz Bogdanowski. Ostatecznie uległ Portugalczykom, dowodzonym przez Bruno Chagsa, 3:4. Pierwsze spotkanie zakończyło się porażką 2:3, drugie – remisem 1:1. Legioniści obsłużyli to wydarzenie kompleksowo. Była pełna relacja w social mediach i na stronie internetowej, grafiki, a przede wszystkim – transmisja live na Facebooku. Klub z Łazienkowskiej w FIFĘ zmierzył się też z Wisłą Kraków. Również w formie dwumeczu. Tym razem był górą – 2:1 i 2:1. Na „wiślackim” Twitterze furorę robiła galeria zdjęć, zrobiona przez klubową panią fotograf za pomocą… zrzutów ekranu. Niczym Legia, chrapkę na międzynadorowe zmagania ma też Górnik Zabrze. W 50. rocznicę najlepszego w historii występu polskiego klubu w euripejskich pucharach – dojścia do finału Pucharu Zdobywców Pucharów – zabrzanie „zaczepili” na Twitterze Manchester City i AS Roma, czyli kluby, z jakimi się mierzyli. Wyzwali na „rewanż” w FIFĘ. W chwili pisania tego tekstu – bez odpowiedzi.
FIFA, Football Manager i statki
Piast Gliwice postawił nie na FIFĘ, a inną bestsellerową piłkarską serię gier – Football Managera. 21 marca gliwiczanie wedle terminarza mieli się zmierzyć w Kielcach z Koroną. I… uczynil to, tyle że wirtualnie. Kibice w specjalnych sondach wybierali skład, głosując pozycja po pozycji. Trafili dobrze, bo skończyło się wygraną 4:0. W trakcie meczu fani mogli na Twitterze wyznaczać też wskazówki dotyczące taktyki, trenerskich instrukcji czy nastawienia mentalnego przekazywanego komputerowym zawodnikom.
Retro mecze piłki nożnej
Mistrzowie Polski, podobnie jak wiele innych klubów, korzystali też z archiwów. Zapewnili kibicom retransmisję „meczu o wszystko”, jak określano starcie z maja 2018 roku z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Gliwiczanie musieli wygrać, by utrzymać się w ekstraklasie. Wygrana 4:0 została należycie opakowana w mediach społecznościowych. Śląsk Wrocław wspominał wygraną w Gdańsku 3:2 z 8. kolejki mistrzowskiego dla wrocławian sezonu 2011/12, Lech Poznań – boje w Lidze Europy 2008/09, Zagłębie Lubin – 1:0 w Gliwicach z wiosny 2016, a Wisła Kraków z pomocą TVP Sport – starcie z Lazio w 1/8 finału Pucharu UEFA 2002/03. To już jednak było, a bardziej przykuwają bieżące emocje. Cracovia zaprosiła kibiców na kurnik.pl. Każdy chętny kibic mógł na popularnym portalu kurnik.pl zmierzyć się z nią w piłkę, czyli grę kojarzoną z zeszytowych kartek i szkolnych ławek, choć raczej przełomu wieków niż 2020 roku. Jak się okazało, przez kilka godzin z kibicami rywalizował piłkarz „Pasów” Milan Dimun.
Stare gry wracają do łask klubów piłki nożnej
W piłkę na kurnik.pl grała też Jagiellonia Białystok z Wisłą Płock, przy pełnej gotowości kanałów klubowych w mediach społecznościowych. Górą – ekipa z Podlasia, 3:2, cytując nawet swojego zawodnika. „W pierwszej połowie zagraliśmy słabo. Na szczęście w przerwie nastąpił wstrząs i zobaczyliśmy zupełnie inny zespół. Wygrana cieszy, ale najważniejsze, aby każdy wziął udział w akcji #zostanwdomu – powiedział po meczu admin Jagi na TT”. Do kurnika zajrzeli też beniaminkowie: ŁKS Łódź i Raków Częstochowa. Grali jednak nie w piłkę, a coś bardziej skomplikowanego, czyli literaki, wzorowane na popularnej grze scrabble. 2:0 zwyciężył ŁKS. „Jak na boisku w ekstraklasie” – zauważono słusznie. Wśród słów, jakie pojawiły się na planszy, były choćby „zgańcież”, „raiłeś”, czy „carat”.
Ekstraklasa pełna pomysłów
Wyczerpujący – dosłownie – był pojedynek Lechii Gdańsk z Górnikiem Zabrze w statki. Wystawiono po cztery 2-masztowce, po trzy 3-masztowce oraz po dwa 4-masztowce. Po zaciętej walce 9:8 wygrali gdańszczanie. Jak na portowe miasto przystało! Zabrzanie podsumowali to grafiką z końcowym wynikiem pokazującą palący się pokład. Mecz trwał blisko 3 godziny! Nie literki, a obrazki przyświecały potyczce Wisły Płock i Korony Kielce. W kalambury lepsi byli płocczanie, odgadując hasła z wszystkich czterech rysunków. Kielczanie pomylili się w jednym, dlatego przegrali 3:4. W ekstraklasie, na zielonym boisku, mecz zakończony takim wynikiem zrobiłby furorę. W dobie pandemii jest tylko substytutem, mającym choć odrobinę zrekompensować kibicom brak rywalizacji i adrenaliny. Tyle że jak długo tak można…?